Witajcie w ten piękny, wiosenny czas. Trochę nie mam pomysłu na tę stronę – nie będzie ona służyć już jako moje portfolio fotograficzne, bo odszedłem od fotografii okolicznościowej w takim stopniu, jak planowałem się nią zajmować jeszcze kilka lat temu. Od zamieszczania zdjęć mam swoją stronę na Facebooku – tam zdecydowanie łatwiej dotrzeć do odbiorcy. Do pisania własnych tekstów i przemyśleń ciężko mi się zmobilizować (może mi pomożecie), więc postanowiłem zamieszczać tu archiwalne artykuły, które piszę dla Ziemi Głogowskiej. Odbiorców spoza terenu gminy Głogów Małopolski jest zapewne troszkę więcej, stąd być może będą zainteresowani przeczytaniem tych tekstów. Od razu zaznaczam, że są pisane z perspektywy „mieszkańca dla mieszkańca”, jednak ich treść się nie zdezaktualizowała.
Etnokącik, to w założeniu krótkie artykuły, w lekkiej formie prezentujące zagadnienia dotyczące kultury ludowej. Z perspektywy roku mogę powiedzieć, że znalazły się tam teksty poświęcone obrzędom, ludowej pobożności, świętowaniu, obecnie przybliżam czytelnikom ZG kulturę i życie codzienne Lasowiaków, ale póki co, o tym możecie poczytać w wydaniach papierowych. Na pierwszy rzut do publikacji tutaj – artykuł z numeru 5/2020, napisany jako pierwszy. Pozwoliłem sobie na małe zmiany redakcyjne w kwestii językowej względem oryginału.

Maj – miesiąc uważany za najpiękniejszy w roku, poświęcony również Matce Bożej, ku czci której odprawiane są nabożeństwa majowe. W naszej gminie zwyczaj śpiewu pod kapliczkami zachował się w szczątkowej formie; niestety, wraz z odchodzeniem osób urodzonych jeszcze przed II wojną światową sukcesywnie zanika. Maj nazywany jest również miesiącem miłości – majówki, o których będzie mowa, będą poniekąd wyrażeniem uczuć do dziewczyny.
Dawniej małżeństwo było aranżowanym kontraktem ekonomicznym – decydował posag, bliskie sąsiedztwo pól itd. Miłość miała znaczenie, ale gdy wybranek tudzież wybranka to osoba „goła i wesoła”, rodzice mogli sprzeciwić się decyzji młodych – byt rodziny był silnie uzależniony od płodów ziemi i zwierząt hodowlanych.

Pośrednim sposobem oświadczyn w okolicach Głogowa, Łańcuta czy Błażowej było postawienie majówki (wiechy)– wyczerpująco ten temat opisał Franciszek Kotula w książce „Z Sandomierskiej Puszczy”. Był to oczyszczony z gałęzi, owinięty choiną pień wysokiej jodły z pozostawionym wierzchołkiem (chojokiem), przystrojonym wstążkami lub bibułkami. Majówkę stawiano na podwórku dziewczyny, o którą starał się jej fundator, lub w celu okazania sympatii lub wyróżnienia dla takiej, „którą chłopcy zastoją”. Było to zadanie zespołowe – konstrukcja musiała być widoczna z daleka, ale sam zamiar ustawienia wiechy był utrzymywany w tajemnicy – operacja wykonywana była w noc przed pierwszym lub trzecim maja, albo przed Zielonymi Świętami. Gdy dziewczyna miała kilku adoratorów, dochodziło do zabawnych, a czasem groźnych sytuacji. Konkurenci zwodzili się, stawiali wyższe konstrukcje albo czekali w obejściu i nie zezwalali przeciwnikom na postawienie swojej. Czasem dochodziło do bójek, podczas których wiechy bywały niszczone. Takimi informacjami żyła cała wieś, a dla dziewczyny, o którą pobili się amanci był to wielki honor.

Reakcje dziewczyn na postawioną wiechę były różne. W społecznościach wiejskich wiadomo było, kiedy był to wyraz sympatii, a kiedy okazanie miłości. Znano przeważnie fundatora. Dziewczyna, której majówkę postawiono po prostu, z sympatii, zaprasza jej budowniczych – ci „godzili muzykę” (tak określano zamawianie zespołu) i odbywa się gościna z tańcami. Ta zaś, która wie, że chłopak się do niej zaleca, swoją reakcją dawała mu do zrozumienia, co sądzi o jego przedsięwzięciu. Jeśli odwzajemnia jego uczucie, zaprasza go na gościnę, gdy nie ma żadnej reakcji z jej strony lub przyjęcie jest chłodne i skromne – nici z małżeństwa. Czasem zorganizowane przyjęcie było po prostu podziękowaniem za honor, niezależnie od przyjęcia, bądź odrzucenia, tych osobliwych oświadczyn. F. Kotula wspominał, że w okolicach Raniżowa i Przewrotnego organizowane przyjęcie było również momentem demontażu majówki – stały one przez kilka tygodni, czasem bywały uroczyście odnawiane – to także była okazja do gościny z muzyką.
Dziś poza nielicznymi wyjątkami, m. in. w Mazurach k. Raniżowa, majówek się nie stawia. Są inne sposoby okazywania sobie uczuć, małżeństwa nie są zależne od posiadanych mórg, społeczność wsi nie jest również tak zżyta. Warto jednak przywoływać echa czasów, kiedy każdy wiedział, do czego służy dzieża, a oczepiny to nie był rzut welonem i muszką o północy…

Literatura:
Franciszek Kotula „Z Sandomierskiej Puszczy”, Warszawa 1962