Uncategorized

Znak wodny – po co i dlaczego już nie?

Jeszcze do niedawna powszechnie stosowałem na swoich zdjęciach (przeznaczonych do publikacji w Internecie) znak wodny, zawierający moje logo oraz adres. Obecnie z tego zrezygnowałem z kilku powodów. Jednym z najważniejszych, jak nie najważniejszym, jest szacunek do odbiorców zdjęcia. Niech głównym bohaterem zdjęcia będzie to, co na tym zdjęciu się znajduje, bez konieczności informowania wszem i wobec, kto jest jego autorem. Kolejna rzecz, to możliwość wykonania odbitki (klienci mają możliwość pobrania paczki ze zdjęciami w rozmiarze 2048 x 1365 pikseli, które nadają się do publikacji oraz właśnie naświetlenia odbitek w rozmiarze maksymalnie 13 x 18 cm) – dlaczego ktoś z gości weselnych, który nie ma możliwości osobistego kontaktu z Parą Młodą (np. z racji odległości), żeby sobie wziąć zdjęcia w dużej rozdzielczości, musi robić odbitkę z moim adresem i logo?


Rzecz kolejna, to bezpieczeństwo zdjęć – z doświadczenia wiem, że umieszczając znak wodny w takim miejscu, jak zwykłem to robić, wcale nie zabezpieczam swoich zdjęć przed kradzieżą czy przywłaszczeniem. Dlaczego z doświadczenia? Miałem już sytuację, gdzie w pewnym magazynie motoryzacyjnym autor artykułu pobrał sobie publicznie udostępniony przez mnie album, jednakże w papierowej edycji znak wodny został wykadrowany, a autorem zdjęcia było „Archiwum autora”. Całe szczęście udało się dojść do porozumienia z wydawnictwem, sprostowanie zostało zamieszczone w kolejnym numerze, można uznać, że jest po sprawie. Jeśli ktoś będzie miał wolę, aby „skorzystać” sobie z mojej własności, i tak to zrobi, mnie pozostaje jedynie walczyć z tym w inny sposób (bardziej na drodze ja – ta druga osoba, z pominięciem klienta). Żeby dobrze zabezpieczyć swoje zdjęcie, musiałbym zrobić znak wodny na całym zdjęciu, jak mają w zwyczaju robić np. serwisy stockowe, a chyba nie o to chodzi – zdjęcia mają być w pełni użyteczne w tej formie.
Na koniec można poruszyć temat mojej reklamy – osobiście uważam, że osoby niezainteresowane pozostaną osobami niezainteresowanymi, a te, którym zdjęcia się spodobają na tyle, że będą chcieli nawiązać ze mną kontakt, zrobią wszystko, aby do tego doszło 🙂 po prostu nie potrzebuję być nachalny w swoim „marketingu”.
To by chyba było na tyle 🙂