Fotografia ślubna, Technika fotografii

Fotomaraton

Jeszcze nie tak dawno narzekałem, że ta fotografia moja nie idzie do przodu, że zleceń nie przybywa – ogólnie taki „dół”. Teraz jednak sytuacja zaczyna się zmieniać. Na dobre. Powolnym początkom, które miały miejsce jakiś czas temu jednak mimo wszystko się nie dziwię, ponieważ mało kto jest w stanie zaufać młodej osobie, która, mimo, że ma już kilka lat z fotografią za sobą, to jednak w „branży” jest dość świeży, z ubogim portfolio – takie osoby się jednak znalazły, co traktuję jako taką przychylność z Góry :). Teraz już jestem bogatszy o zdjęcia, którymi mogę się pochwalić (chociaż wrodzona samokrytyka nie pozwala mi być z nich w pełni zadowolonym, szczególnie, gdy oglądam zdjęcia Kolegów po fachu – przypuszczam, że oni często mają podobnie 🙂 ) oraz pewne doświadczenia, częścią z nich mogę się podzielić, część zostanie moją słodką tajemnicą zawodową. Czasami jestem bardziej zadowolony z efektów, czasami mniej – wciąż nie jestem „starym wyjadaczem” w tej kwestii, więc pewne style pracy jeszcze się krystalizują – fotografia ślubna jest na tyle dynamiczna, że czasem, przeważnie fotografując samotnie, mam bardzo mało czasu na szybkie dostosowanie się do panujących warunków. Nie zgadzam się z ludźmi, którzy uważają tę dziedzinę fotografii za niemożliwie trudną sztukę, którą potrafią wykonać tylko „naznaczeni” – to bardzo przyjemna praca, czasem fizycznie intensywna, trzeba tylko mieć odpowiednie podejście i nie bać się działać szybko, bo właśnie szybka zmiana warunków jest tą największą trudnością, z którą trzeba nauczyć się wygrywać.