Fotografia tradycyjna

Tradycyjnie:

W nawiązaniu do poprzedniego posta i odrodziła się we mnie dawna miłość, praktykowana na kompaktowym aparacie, tzw „małpce” – fotografia tradycyjna. Jeśli przyjdzie mi jeszcze kogoś uczyć fotografii (choć sam, mimo wszystko, jeszcze tego się uczę, jak każdy z resztą [powinien :D]), to dam mu najpierw rolkę filmu i przy jej pomocy zmotywuję do zrobienia reportażu. Faktem jest, że młodzi fotografowie (sam się z tym borykałem i czasem jeszcze mi to nie do końca przechodzi) mają zwyczaj robienia zbyt dużej ilości zdjęć – a ograniczona do 36 ilość zdjęć automatycznie zwiększa dawkę myślenia nad każdym kadrem. Moim marzeniem jest, bym nie musiał odrzucać żadnego zdjęcia, bo każde niosłoby dawkę emocji i informacji, ale każde z nich byłoby równocześnie inne niż poprzednie 😉

Dlatego właśnie wracam do fotografii tradycyjnej, lub, jak się przyjęło mówić, ale nie jest to stwierdzenie prawidłowe, analogowej, na razie zaczynam skromnie, od Zenita ET (w którym, o dziwo, światłomierz selenowy daje poprawne wskazania, co jest praktycznie niespotykane w tych aparatach) i pożyczonego Canona EOS 1000F, który daje więcej możliwości, niż Zenit, ponieważ dysponuję zestawem obiektywów do systemu EOS właśnie i małego skanera negatywów, ale kto wie, może w przyszłości urządzę sobie własną ciemnię. W planach mam dodanie możliwości wykonania zdjęć tradycyjnych jako dodatek do sesji, m.in ślubnych.

Sezon ślubny w pełni, w chwili obecnej mam trochę wytchnienia, jednak już najbliższe tygodnie będą owocowały kolejnymi reportażami z tych jakże ważnych dla moich Zleceniodawców dni.

Poniżej możecie zobaczyć kilka zeskanowanych klatek, przedstawiających m.in Watykan, Lwów, czy mojego ulubionego nieożywionego modela, magnetofon szpulowy ZRK Unitra ZK-147 🙂